Fundacja powstała z inicjatywy i prowadzona jest przez Jolantę Bobińską. To bardzo wyjątkowe miejsce dom dziecka – dom dla dzieci chorych i niepełnosprawnych. To nietypowe i jedyne – na skalę kraju – miejsce, w którym ciężko chore i porzucone przez rodziców dzieci mają zapewnioną całodobową opiekę medyczną i codzienną rehabilitację. To bezpieczny i kochający dom, w którym dzieci pokonują swoje trudności, rozwijają pasje i spełniają marzenia. Działa przez całą dobę, siedem dni w tygodniu, 12 miesięcy w roku. To prawdziwy Dom – zespół doświadczonych specjalistów: pielęgniarki, pedagodzy, psycholog, logopeda, fizjoterapeuta, pracownik socjalny, którzy na co dzień pracują z dziećmi, które wcześniej nie zaznały miłości rodziców, a wręcz przeciwnie to rodzice ich nie chcieli. Pierwotnie Dom powstał z myślą o Dawidku – porzuconym przez rodzinę chorym chłopcu, który przez rok mieszkał w szpitalu… Tradycyjne placówki nie były w stanie zapewnić Mu opieki. Okazało się, że dzieci w takiej sytuacji jest więcej – mieszkają w szpitalach, hospicjach, domach pomocy. Trzeba było działać. Właśnie dlatego Jolanta Bobińska założyła Fundację „Dom w Łodzi” – by ratować, by zmienić los dzieci, by dać im szansę. Poprzez Fundację powołała do życia Dom Dziecka dla Dzieci Chorych – specjalistyczną placówkę typu specjalistyczno – terapeutycznego. W Domu dostają miłość i wszechstronne wsparcie. Jest rehabilitacja. Jest walka o każdy, nawet najmniejszy postęp.
Zwyczajna kobieta…. bohaterka . Dlaczego to wszystko jest tak wyjątkowe? Dlaczego fakt, że Pani Jolanta Bobińska założyła tak wyjątkowy dom dziecka budzi podziw i szacunek? Bo nie była ani pracownikiem socjalnym, ani lekarzem. Była zwyczajną kobietą. Skończyła wówczas 50 lat, za sobą miała karierę nauczycielską i własną działalność gospodarczą. Była już młodą babcią. Zaczynała myśleć o emeryturze… Spotkanie z Dawidem przewróciło jej życie do góry nogami. Wiedziała, że musi działać. Dla niego i dzieci o podobnym losie rzuciła się w wir pracy. Skończyła podyplomowe studia i kursy, uczyła się nocami, czytała, wertowała pisma, przepisy, konsultowała się ze specjalistami, odwiedzała urzędy. Jolanta Bobińska to niezwykła osoba. Kobieta, która łączy w sobie ogromną empatię i ciepło z niesamowitą siłą, charyzmą i nieustępliwością w działaniach. Zadanie, którego się podjęła było i jest ogromnym wyzwaniem. To nie jest praca, w której można zamknąć za sobą drzwi i zapomnieć. To nie firma, którą można zawiesić lub zamknąć, gdy ma się dość. To misja wymagająca zaangażowania całym sercem, siedem dni w tygodniu, przez całą dobę. Czasem, w ciężkich chwilach, Pani Jola przyznaje, że nie do końca wiedziała, na co się porywa. Być może – właśnie dlatego się udało…
Miał nawet nie siadać… W fundacyjnej rodzinie dokonują się małe i większe cuda. To zasługa intensywnej pracy terapeutów – wbrew pierwotnym diagnozom, na przekór stawianym wcześniej rokowaniom. Dzieci, które nie miały szans na starcie – stawiają pierwsze kroki, zaczynają mówić lub w alternatywny sposób komunikować się ze światem, zachwycają swoją odwagą, pasjami. Dzieci, które były skreślone… znajdują rodziny. Przykład? Bartuś – chłopiec, który zgodnie z diagnozą miał nawet nie siadać, nie mówiąc już o chodzeniu. Gdy zamieszkał w fundacyjnym Domu – leżał i patrzył w sufit. Dzisiaj chodzi z balkonikiem, jest w stanie samodzielnie wejść po schodach trzymając się poręczy i wskrabać się na zjeżdżalnię! Emilka była karmiona przez sondę, gdyż urodziła się bez prawidłowego odruchu ssania i połykania. Mleczko podawane było przez rurkę bezpośrednio do żołądka. Dziś – po roku rehabilitacji je samodzielnie! Pod okiem fundacyjnych rehabilitantów dzieci bardzo intensywnie pracują. Dlaczego? Bo dla Joli Bobińskiej nie ma słów: niemożliwe, nie da się, nigdy… zawsze jest nadzieja, zawsze jest szansa. Oczywiście – często jest to praca, która trwa latami, a dochodzenie do celu jest okupione wyrzeczeniami, ogromnym wysiłkiem całego zespołu i nierzadko tysiącami kilometrów tras, bo fundacyjne dzieci znajdują się pod opieką najlepszych specjalistów w szpitalach w całej Polsce. Miasta, które w większości kojarzą się z zabytkami lub wakacyjnymi przygodami – w Fundacji kojarzą się z leczeniem dzieci: Kajetany – słuch Julianki, Olsztyn – pionierska operacja Julii, Białystok – nadzieja dla kręgosłupa Julianki, Katowice – szansa dla Julci, Warszawa – diagnoza Franusia…
Dom… Marzeniem Pani Joli było to, by fundacyjny dom nie był instytucją, by dzieci czuły się jak w rodzinie. Dlatego jest kameralnie i przytulnie. Są kochane ciocie i wujkowie, wspaniali przyjaciele – wolontariusze. Nie nosi się fartuchów, a aparatura medyczna jest sprytnie pochowana w specjalnie zaprojektowanych mebelkach, a jeśli nie jest to możliwe – otoczona przyjaznymi akcentami. Choć rytm życia dzieci wyznaczany jest przez rehabilitację, zabiegi i wizyty lekarskie – dużo uwagi poświęca się na pasje, zainteresowania i marzenia. Każde z dzieci ma swoje ulubione zajęcia. Są tańce, jest perkusja, szermierka, jazda na rowerze… są wyjścia do kina, teatrów, są pokazy mody i wyjazdy na wakacje, pływanie w morzu i chodzenie po górach.
Dzieci inspirują… Fundacyjne dzieci są wspaniałe – pełne pasji, energii i życiowej siły. Mobilizują wszystkich i inspirują do działania. Z ich potrzeb, a także z problemów, z jakimi się borykają na co dzień – rodzą się projekty, które wykraczają poza działalność domu. Tak było z kampanią społeczną „Pozytywka”, której celem było budowanie pozytywnego wizerunku dzieci z domu dziecka, dzieci niepełnosprawnych. W akcję włączyli się znani aktorzy i piosenkarze m.in.: Muniek Staszczyk, Artur Barciś, Cezary Żak, Aleksandra Szwed, Kasia Kowalska, Kamil Bednarek, Renata Przemyk. Wszyscy pozowali do zdjęcia z hasłem, które im przyświeca w życiu. Pozowały też Dzieci. One też miały głos – miały coś światu do powiedzenia. Wystąpiły w roli bohaterów – u boku celebrytów. Równie ważne, równie mądre.
Taniec na wózku i #Pełniażycia. Drugą akcją, która do chwili obecnej jest fundacyjnym priorytetem, jest #pełniażycia – kampania, która pokazuje dzieci niepełnosprawne poprzez ich pasje. To także konkretne działania umożliwiające dzieciakom z różnego rodzaju ograniczeniami rozwijanie talentów i zainteresowań. A wszystko zaczęło się od tańca…Jedna z podopiecznych fundacyjnego domu porusza się na wózku. Marzyła o tańcu. Chciała – tak jak jej koleżanki i koledzy – tańczyć. I nie mogła. Bo nie było zajęć dla dzieci w jej sytuacji. Nie było tańców dla dzieci na wózkach. Ale miłość nie zna hasła „niemożliwe”. I fundacyjne ciocie zawalczyły o marzenie Julci. Znalazły instruktora tańca na wózku, który na zajęcia przyjeżdżał z odległego Bełchatowa. Pisały projekty, szukały sponsorów. I udało się! Od dwóch lat Fundacja „Dom w Łodzi” organizuje warsztaty tańca na wózku pod hasłem „Tańczę. Żyję pełnią życia”. Nie tylko dla Julci… ale dla kilkanaściorga dzieciaków, które na zajęcia przyjeżdżają z całego województwa. To spełnienie marzeń… to cotygodniowe treningi, to wyjazdy na konkursy i pokazy. To radość, łzy wzruszenia i poczucie mocy. To pełnia życia.
Największe marzenie. Największym marzeniem wszystkich w Fundacji „Dom w Łodzi” jest to, by dzieci znalazły swoje nowe rodziny, by znalazły swój prawdziwy Dom. Jola Bobińska fundacyjny dom porównuje do łódki i pełnego przygód rejsu, w czasie którego dzieci rozwijają się, pokonują swoje ograniczenia, nabierają siły, by – gdy znajdą kochającą rodzinę – móc bezpiecznie odpłynąć i rozpocząć nowy etap życia. Udaje się. Pomimo niepełnosprawności, pomimo chorób, udaje się znajdować kochające rodziny.
Nagrodę PRO PUBLICO BONO 2019 ZA DZIAŁALNOŚĆ SPOŁECZNĄ dla Fundacji „Dom w Łodzi” odebrała Prezes Jolanta Bobińska, a wręczyli: Andrzej Gut – Mostowy, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rozwoju, prof. Elżbieta Mączyńska, Przewodnicząca Kapituły Nagród i Janusz Cieślak, Prezes EKB Polska.
You must be logged in to post a comment.